2 maja 2024 roku na PGE Narodowym w Warszawie odbył się finał Fortuna Pucharu Polski, w którym zmierzyły się ze sobą Wisła Kraków i Pogoń Szczecin. Było to spotkanie gigantów polskiego futbolu niosące ze sobą ogromną dawkę emocji – można nawet nazwać to wydarzeniem historycznym. Obydwie drużyny mają wierne rzesze kibiców i wielokrotnie sięgały po najwyższe trofea w kraju, a ich konfrontacje zawsze wzbudzają ogromne zainteresowanie.
Rywalizacja tych zespołów nie jest nowością, ponieważ oglądaliśmy je już w ekscytującym meczu ligowym, który zakończył się podziałem punktów. Wisła, walcząca o powrót na salony polskiej piłki, stanęła przed szansą zakończenia sezonu z pierwszym od wielu lat trofeum. Z kolei Pogoń miała możliwość dodania kolejnego sukcesu do świetnej kampanii. Ale wróćmy do ekscytującego finału Pucharu Polski 2024 i przypomnijmy sobie najważniejsze momenty, kluczowe zagrywki i emocje, które towarzyszyły nam podczas tego spotkania.
Przebieg meczu
Pierwszy gwizdek sędziego dał upust narastającej przez tygodnie ekscytacji wszystkich czekających na to starcie. Obydwa zespoły ruszyły na murawę z ogromną determinacją, dążąc do jak najszybszego przejęcia inicjatywy. Mecz finałowy Fortuna Pucharu Polski 2024 był niezwykle wyrównany i trzymał w napięciu do samego końca. Obie drużyny zaprezentowały wysoki poziom gry i stworzyły wiele sytuacji bramkowych.
Pierwsza połowa
Inauguracyjna odsłona finałowego starcia Fortuna Pucharu Polski 2024 była niezwykle wyrównana i trzymała w napięciu do samego końca. Obie drużyny, Wisła Kraków i Pogoń Szczecin, zrobiły bardzo dobre wrażenie na kibicach i stworzyły kilka obiecujących sytuacji bramkowych. Od początku tempo gry było dość wysokie, a wszyscy zawodnicy walczyli z ogromnym zaangażowaniem i determinacją.
Piłkarze Wisły od pierwszych sekund grali bardzo agresywnie i odważnie. Już w 16. sekundzie wywalczyli rzut rożny. Nie stworzyli co prawda żadnego zagrożenia, ale dali sygnał, że nie zamierzają się bać utytułowanej Pogoni. Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź Portowców. Już kilka minut później Kamil Grosicki przedarł się lewym skrzydłem i dograł w pole karne do Eftimisa Koulourisa, jednak uprzedził go czujny Joseph Colley. Taki początek meczu zwiastował, że czeka nas prawdziwe widowisko pełne emocji.
Rzeczywiście, chwilę później dwukrotnie zrobiło się groźnie pod bramką Szczecinian. Najpierw strzał Szymona Sobczaka minimalnie minął słupek, a następnie po dośrodkowaniu Dawida Szota i rykoszecie Leo Borgesa piłka odbiła się od poprzeczki. Pogoń nie zamierzała pozostać dłużna, w 15. minucie niewiele zabrakło do zdobycia gola przy uderzeniu Grosickiego.
Z biegiem gry coraz lepiej prezentowali się hiszpańscy snajperzy Wisły. W 33. minucie niespodziewany strzał z bardzo ostrego kąta oddał Jesús Alfaro po centrze Angela Baeny. Valentin Cojocaru w bramce Pogoni był jednak czujny i udaremnił atak. Osiem minut później bramkarz musiał wykazać się jeszcze większą koncentracją. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sobczak uderzył głową, a Rumun chybił i zaatakował w słupek.
Końcówka inauguracyjnej odsłony również upłynęła pod znakiem ataków. Dwie sytuacje stworzyły prawdziwe zagrożenie pod bramką Wisły, jednak do przerwy żadnej z drużyn nie udało się przełamać impasu. Pierwsza połowa meczu zakończyła się remisem 0:0. Obie ekipy miały swoje momenty, ale ostatecznie żaden gol nie padł. Zapowiadała się niezwykle emocjonująca druga połowa.
Druga połowa
Zaraz po przerwie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Grę ożywił dopiero zawodnik Pogoni – Wahan Biczachczian, który w 57. minucie wszedł na boisko. Po jego akcji do strzału doszedł Kamil Grosicki, ale atak został udaremniony. Kolejna groźna akcja Pogoni miała miejsce w 68. minucie: po dwójkowej akcji Grosickiego i Koulourisa na bramkę uderzył Biczachczian, ale jego strzał zablokował Bartosz Jaroch.
W 75. minucie spotkania Adrian Przyborek fenomenalnym zagraniem odegrał piłkę do Koulourisa, który znalazłszy się sam na sam z bramkarzem rywali, Antonem Chichkanem, nie zmarnował okazji i precyzyjnym uderzeniem tuż pod poprzeczkę wyprowadził zespół Jensa Gustafssona na prowadzenie. W panice Wisła próbowała szybko odpowiedzieć. Do strzału doszedł Ángel Rodado, ale jego próbę bez problemu obronił Cojocaru.
Najbardziej obiecującą okazję do wyrównania Wisła miała w 89. minucie. Rezerwowy Miki Villar zagrał wówczas w pole karne do Joana Romána „Goku”, jednak defensorzy gospodarzy uniknęli utraty bramki dzięki świetnej interwencji Mariusza Malca. Krakowianie dysponowali więc siedmioma ostatnimi minutami, by zdołać doprowadzić do dogrywki. I stało się! W ostatniej akcji meczu padł gol wyrównujący! Kolejny rezerwowy, Eneko Satrústegui, skierował piłkę do bramki. Kibice Wisły Kraków oszaleli z radości.
Dogrywka
Tuż po rozpoczęciu dogrywki, w 97. minucie defensywa Pogoni popełniła kolosalny błąd w przerzucie piłki. Sytuację tę bezbłędnie wypatrzył i wykorzystał Ángel Rodado. Hiszpański napastnik Wisły znalazł się sam na sam z Valentinem Cojocaru i nie zawiódł – pewnym strzałem pokonał rumuńskiego bramkarza. Wisła Kraków objęła prowadzenie 2:1.
Objęcie prowadzenia na tym etapie meczu dodało skrzydeł zawodnikom Wisły. Pomimo ostatnich, desperackich prób odwrócenia losów spotkania przez szczecinian, wynik 2:1 dla Wisły przetrwał już do końcowego gwizdka sędziego.
Wśród piłkarzy Pogoni Szczecin żółte kartki otrzymali:
João Gamboa, Efthymis Koulouris, Marcel Wędrychowski, Valentin Cojocaru, Wahan Biczachczian, Mariusz Malec.
Z kolei w drużynie Wisły Kraków byli to: Bartosz Jaroch, Alan Uryga, Ángel Rodado, Anton Cziczkan.
Był to niezwykle emocjonujący i dramatyczny mecz, którego kibice obu drużyn z pewnością szybko nie zapomną. Zwycięstwo Wisły Kraków to zasłużona nagroda za ambitną grę i wolę walki. Krakowianie udowodnili, że są drużyną o ogromnym potencjale i mogą się równać z najlepszymi zespołami w Polsce.
Po latach frustracji i rozczarowań wywalczenie tego trofeum przyniosło wielką ulgę i eksplozję radości wśród fanów „Białej Gwiazdy”, euforia kibiców nie miała granic. Nieprzerwane skandowanie „Wisła Mistrzem!”, wyładowanie napięcia zgromadzonego przez lata oraz morze łez szczęścia – tak można podsumować ich reakcję. Zwycięstwo to odbudowało poczucie dumy i przynależności do wielkiego klubu z tradycjami. Dla wielu starszych kibiców był to pierwszy od dawna tak doniosły sukces ukochanej drużyny.